Po strzelaninie z bandytami Bazyla ciężko ranna policjantka Zuza leży w szpitalu. Powoli dochodzi do siebie. Mówi Henrykowi, że nie chce już pracować w policji. Szef gangu Bazyl nie żyje. Zuza wzięła na siebie strzały do niego, choć w rzeczywistości strzelał Henryk. Jako osoba nieuprawniona do udziału w takiej akcji archiwista wyleciałby z pracy, a prawdopodobnie dostał także wyrok skazujący. Henryk jest dziewczynie wdzięczny, ich relacja jest naprawdę bliska. Jego życie zaczyna się układać: znowu mieszka z Marią, byłą żoną.